0

Przechowywanie dokumentów zakupu – czy to konieczne?

Czy dokumenty w postaci paragonu, faktury bądź oświadczenia gwarancyjnego są konieczne dla dochodzenia przez konsumenta swoich praw z tytułu odstąpienia od umowy, rękojmi lub gwarancji? Czy sprzedawca może uzależniać uznanie roszczeń konsumenta od przedłożenia mu jednego z ww. dokumentów?

 

„Do reklamowanego lub zwracanego produktu konieczne jest dołączenie paragonu” – z takim lub podobnym w treści oświadczeniem sprzedawcy może spotkać się konsument, który zamierza skorzystać ze swojego ustawowego uprawnienia np. do odstąpienia od umowy sprzedaży na odległość w ciągu 14 dni (tzw. „zwrot konsumencki”). I o ile zazwyczaj w ciągu kilku dni od zakupu i otrzymania towaru nie ma większego problemu z dokumentami sprzedażnymi, paragon lub fakturę mamy jeszcze pod ręką – to sprawa może komplikować się w czasie późniejszym. Na przykład zakupiony sprzęt zepsuł się po upływie ponad roku od kupna i chcemy skorzystać z rękojmi kierowanej do sprzedawcy. A paragonu w szufladzie nie znaleźliśmy. Co wtedy?

 

Nie mam paragonu! Co robić?

Sprawa została jakiś czas temu jednoznacznie rozstrzygnięta przez Prezesa UOKiK, który uznał powyższe oświadczenie sprzedawcy o konieczności dołączania paragonu za klauzulę niedozwoloną, a więc niewiążącą konsumenta. W uzasadnieniu podano, że klauzule uzależniające skuteczność złożenia reklamacji lub zwrotu towaru w ramach odstąpienia od umowy zawartej na odległość od faktu przesłania paragonu lub faktury ograniczają prawa konsumenta i naruszają zbiorowe interesy konsumentów.

 

Nie musimy więc przechowywać paragonu (lub faktury) i przesyłać ich sprzedawcy wraz ze zwracanym albo reklamowanym towarem. Są to dokumenty fiskalne, obowiązek ich wydania konsumentowi wynika z prawa podatkowego. Pamiętajmy jednak, że są one jednocześnie dowodem na okoliczności dokonania przez nas zakupu określonego towaru od określonego sprzedawcy. Inaczej mówiąc – w procedurze zwrotu towaru lub reklamacji z tytułu rękojmi powinniśmy wykazać, że mamy podstawy do naszych roszczeń, np. że kierujemy je do właściwego podmiotu i spełniamy warunki ustawowe (mieścimy się w terminach).

 

Paragon, faktura i…

Paragon czy faktura nie są na szczęście jedynymi dowodami tego, że zakupiliśmy w danym czasie dany towar od danego sprzedawcy.
Tę samą rolę mogą spełniać np.:

  • emailowe potwierdzenie zamówienia przez sklep internetowy
  • dowód wpłaty na konto sprzedawcy przelewem lub kartą kredytową
  • wydruk historii operacji bankowych na naszym koncie
  • w ostateczności zeznania świadków – ale w przypadku zakupów na odległość będą one miały ograniczone znaczenie.

 

Dowód zakupu przy zwrocie lub reklamacji z tytułu rękojmi

Powołanie się na powyższe dowody będzie konieczne tylko wówczas, gdy sprzedawca zakwestionuje nasze roszczenie dotyczące zwrotu konsumenckiego lub rękojmi. Wydaje się jednak, że w dobie handlu elektronicznego każda transakcja, a co za tym idzie każda umowa sprzedaży pozostawia tyle śladów elektronicznych (choćby w systemie komputerowym sprzedawcy i kupującego), że kwestionowanie samego faktu zawarcia umowy w celu podważenia skuteczności np. reklamacji wydaje się mało prawdopodobne.

 

Dowód zakupu a reklamacja z tytułu gwarancji

W przypadku gwarancji sprawa ma się nieco inaczej. Odmiennie bowiem niż w przypadku zwrotu konsumenckiego i rękojmi – ma ona charakter dobrowolny i jej zakres jest kształtowany swobodnie przez gwaranta (najczęściej producenta). Zapisy ustawowe zawarte w kodeksie cywilnym stosuje się zasadniczo wtedy, gdy treść oświadczenia gwaranta budzi wątpliwości lub brak jest konkretnych zastrzeżeń (np. co do terminu obowiązywania gwarancji). W doktrynie prezentuje się stanowisko, że podobnie jak przy zwrocie konsumenckim i rękojmi, niezasadne jest uzależnianie realizacji uprawnień gwarancyjnych od legitymowania się stosownym dokumentem gwarancyjnym. Gdyby ustawodawca uzależniał możliwość realizacji wspomnianych uprawnień od posiadania stosownego dokumentu, to taka intencja byłaby wprost wyrażona w przepisie.

 

Tym niemniej przy braku dokumentu gwarancyjnego powstaje trudność z powołaniem się przez konsumenta na konkretne, określone przez gwaranta, zapisy oświadczenia gwarancyjnego. Można wówczas powoływać się na dowód z którego wynika, że gwarancja w ogóle była udzielona (np. opis towaru czy jego reklama mówiące o gwarancji) lub ewentualnie dowód z innego dokumentu gwarancyjnego, wystawionego na identyczny towar, urządzenie, sprzedane w podobnym okresie – o ile uzyskamy dostęp do takiego dokumentu. W ostateczności pamiętajmy, że nasze uprawnienia z tytułu gwarancji i rękojmi nie wykluczają się wzajemnie, funkcjonują równolegle i to od nas zależy, z którego uprawnienia chcemy skorzystać. Jeżeli w danej sytuacji będzie nam łatwiej i prościej wykorzystać procedurę rękojmi – zawsze ją możemy wybrać zamiast dochodzenia swoich praw z gwarancji.

 

Podsumowując – dokumenty w postaci paragonu, faktury czy oświadczenia gwarancyjnego nie są konieczne dla skorzystania przez konsumenta ze zwrotu towaru, rękojmi lub gwarancji. Jednak ich brak może w określonych przypadkach utrudnić konsumentowi dowodzenie okoliczności, na które powołuje się on przy danej procedurze. Dotyczy to szczególnie gwarancji, gdzie jej szczegółowa treść nie wynika z przepisów ustawy lecz jest kształtowana oświadczeniem gwaranta. Dlatego dla własnej korzyści warto przechowywać wspomniane dokumenty przez odpowiednio długi czas, a przynajmniej dwa lata od zakupu.

0

Faktura czy paragon?

Osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą stają czasem przed wyborem, czy kupić daną rzecz w sklepie internetowym na fakturę jako przedsiębiorca, czy też z paragonem (ew. fakturą na żądanie) jako konsument. Dotyczy to zakupu, który ma związek z prowadzoną przez tę osobę działalnością gospodarczą. Wtedy może być rozliczony w kosztach tej działalności. Opłacalność wyboru „na fakturę” jest oczywista,  bo umożliwia (co do zasady) odliczenia podatkowe.
Jednak nie o tym jest ten wpis. Skupimy się na tym, jakie są różnice w prawach, jakimi w chwili od chwili zawarcia umowy sprzedaży dysponuje kupujący – konsument i kupujący – przedsiębiorca.

 

Prawo do odstąpienia od umowy

To uprawnienie ujęte w przepisach ustawy o prawach konsumenta dotyczy rzecz jasna wyłącznie konsumenta i to w dodatku przy umowie zawieranej na odległość lub poza lokalem przedsiębiorstwa. Dlatego nie znajduje zastosowania do przedsiębiorcy. Przedsiębiorca nie ma możliwości dokonania zwrotu konsumenckiego, dla niego nie biegnie żaden termin do „wypróbowania” zakupionej rzeczy. Nawet jeśli chodzi o zakup w sklepie internetowym.

 

Rękojmia

Po zmianie przepisów z grudnia 2014 r. rękojmia opisana w kodeksie cywilnym ma zastosowanie zarówno dla kupującego przedsiębiorcy, jak i dla konsumenta. Termin dochodzenia praw z tytułu rękojmi jest dla obydwu taki sam i wynosi 2 lata. Większość przepisów regulujących rękojmię i zawartych w kodeksie cywilnym stosuje się i do konsumenta i do kupującego przedsiębiorcy. Różnice są niewielkie:

 

  • tylko konsument może powołać się na wadę fizyczną rzeczy wynikającą z niezgodności publicznych zapewnień producenta (np. reklamy) z jej rzeczywistymi właściwościami
  • tylko do konsumenta odnosi się domniemanie, że jeśli wada fizyczna została stwierdzona przed upływem roku od wydania rzeczy, to znaczy że wada ta istniała (lub jej przyczyna) w chwili zakupu
  • tylko do przedsiębiorcy stosuje się zasadę, że gdy przedmiotem sprzedaży są rzeczy oznaczone tylko co do gatunku albo rzeczy mające powstać w przyszłości, sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili wydania rzeczy
  • ograniczenie lub wyłączenie wobec konsumenta odpowiedzialności z tytułu rękojmi jest możliwe tylko w przypadkach określonych w przepisach szczególnych
  • tylko konsument może w ramach rękojmi zamiast zaproponowanego przez sprzedawcę usunięcia wady żądać wymiany rzeczy na wolną od wad albo zamiast wymiany rzeczy żądać usunięcia wady (z ograniczeniami)
  • tylko do konsumenta stosuje się zasadę, że jeśli ten złożył określone żądanie w ramach rękojmi, a sprzedawca nie ustosunkował się do tego w terminie 14 dni, to uważa się że sprzedawca uznał to żądanie za uzasadnione
  • tylko do przedsiębiorcy stosuje się regułę, że jeżeli nie zbadał zakupionej rzeczy w czasie i w sposób przyjęty przy rzeczach tego rodzaju i nie zawiadomił niezwłocznie sprzedawcy o wadzie, a w przypadku gdy wada wyszła na jaw dopiero później – jeżeli nie zawiadomił sprzedawcy niezwłocznie po jej stwierdzeniu – wówczas taki kupujący traci uprawnienia z tytułu rękojmi
  • przy sprzedaży rzeczy używanych przedsiębiorcy można w umowie całkowicie wyłączyć rękojmię, konsumentowi można jedynie ograniczyć termin obowiązywania rękojmi do jednego roku
  • tylko dla konsumenta znajduje zastosowanie zasada, że roczny termin do zgłoszenia wady rzeczy od chwili jej stwierdzenia powoduje przedłużenie dwuletniego okresu trwania rękojmi, o ile ten pierwszy wykracza poza ten drugi.

 

Gwarancja

Kodeksowe przepisy o gwarancji nie różnicują uprawnionych na konsumentów i przedsiębiorców. Mają oni te same ustawowe uprawnienia. Gwarancja w odróżnieniu od rękojmi ma charakter fakultatywny, jest udzielana dobrowolnie. W związku z tym pamiętać należy o tym, że sam gwarant może w dokumencie gwarancyjnym różnie określić uprawnienia  konsumentów i przedsiębiorców. Możliwe będzie, że przykładowo dla konsumenta termin obowiązywania gwarancji zostanie określony na dwa lata, a dla przedsiębiorcy tylko na rok. Równie dobrze może być i tak, że gwarancja zostanie udzielona jedynie konsumentowi, a przedsiębiorca w ogóle nie będzie mógł z niej skorzystać.

 

Obowiązki informacyjne sprzedawcy

Co prawda obowiązki sprzedawcy to nie to samo, co uprawnienia kupującego, ale mają znaczenie dla naszych rozważań. Zwłaszcza po grudniu 2014 r. obowiązki informacyjne sprzedawcy wobec konsumenta znacząco się poszerzyły. W wielu przypadkach opisanych w ustawie o prawach konsumenta dzieje się tak, że niedopełnienie konkretnego obowiązku informacyjnego przez sprzedawcę skutkuje znaczącym rozszerzeniem uprawnień kupującego – ale wyłącznie jeśli ten jest konsumentem. Może dojść do tego, że prawo do zwrotu konsumenckiego będzie wskutek zaniechania sprzedawcy obowiązywało ponad rok.

 

Podsumowanie

Widać wyraźnie, że kupujący – konsument w porównaniu do kupującego – przedsiębiorcy dysponuje znacznie szerszą ochroną prawną. Posiada większą paletę uprawnień z tytułu rękojmi, a prawo do zwrotu zakupionej przez internet rzeczy w terminie 14 dni odnosi się wyłącznie do niego. Przedsiębiorca w ogóle nie może z tego prawa skorzystać. Wszystko to wynika z założenia, że w kontakcie z profesjonalnym sprzedawcą – przedsiębiorcą inny przedsiębiorca zajmuje pozycję równorzędną. Konsument natomiast, jako słabsza strona stosunku umownego, powinien podlegać szczególnej ochronie prawnej. Można to podsumować w ten sposób, że w ślad za większą opłacalnością ekonomiczną idzie mniejsza ochrona prawna (dla przedsiębiorcy). Z kolei zakup konsumencki, pozbawiony „podatkowej” atrakcyjności ekonomicznej, daje w zamian szersze możliwości realizacji praw kupującego.

 

Przykład

Pan Jan – przedsiębiorca – zakupił dwa telefony komórkowe. Jeden dla siebie, „na firmę”, na fakturę VAT, drugi do użytku prywatnego – z paragonem. Na oba aparaty obowiązywała 12-to miesięczna gwarancja. Telefony zepsuły się z powodu wady tkwiącej w nich wady tuż przed upływem 2 lat od chwili zakupu. Oczywiste pozostaje, że żadnego z telefonów nie można już zwrócić odstępując od umowy. Bo firmowy telefon w ogóle nie był objęty zwrotem konsumenckim, a termin dla prywatnego dawno minął. Gwarancja na oba aparaty również się skończyła. Pozostaje skorzystanie z rękojmi, bo bieg dwuletniego terminu jeszcze trwa.

 

Pan Jan jako przedsiębiorca jest zobowiązany do powiadomienia sprzedawcę o stwierdzeniu wady telefonu firmowego niezwłocznie – pod rygorem utraty uprawnień z rękojmi. Pan Jan jako konsument ma rok czasu na zawiadomienie o wadzie telefonu prywatnego – nawet gdy wykroczy to poza dwuletni okres rękojmi. W obu przypadkach ze względu na wadę istotną pan Jan może złożyć oświadczenie o odstąpieniu od umowy (czyli żądać zwrotu pieniędzy), a sprzedawca może zamiast tego zaoferować usunięcie wady (czyli naprawę). W przypadku telefonu prywatnego pan Jan może zamiast naprawy żądać wymiany telefonu na nowy. Nie może jednak domagać się wymiany aparatu firmowego i musi mu wystarczyć naprawa. Jedynie w przypadku telefonu prywatnego brak odpowiedzi sprzedawcy na żądanie pana Jana w okresie 14 dni od zgłoszenia oznaczać będzie automatycznie zaakceptowanie tego żądania.

0

Kiedy zostaje zawarta umowa sprzedaży w sklepie internetowym?

Jedna z zasad dotyczących zawierania umów mówi, że umowa zawierana jest z chwilą otrzymania przez składającego ofertę oświadczenia o jej przyjęciu (tzw. tryb ofertowy). Wymagane jest więc złożenie przez obie strony umowy zgodnych oświadczeń woli, gdzie jedna strona przedstawia ofertę (pierwsze oświadczenie woli), a druga ją przyjmuje (drugie oświadczenie woli). Oferta musi zawierać istotne postanowienia umowy, więc w przypadku sprzedaży powinna przede wszystkim określać przedmiot (np. rzecz, usługę) oraz cenę.

 

W przypadku sklepu tradycyjnego sprawa wydaje się prosta. Jest sprzedawca, który przedstawia ofertę sprzedaży określonych towarów, na których widnieją ceny. Jest też kupujący, który po zapoznaniu się z ofertą sprzedawcy może oświadczyć mu, że daną ofertę przyjmuje. W chwili złożenia przez kupującego oświadczenia woli o przyjęciu oferty sprzedawcy zostaje zawarta umowa sprzedaży. Najczęściej jednocześnie strony spełniają wobec siebie wynikające z umowy świadczenia: sprzedawca wydaje konsumentowi rzecz, a konsument uiszcza sprzedawcy cenę.

Istotna przy tym jest kolejność wydarzeń oraz identyfikacja oferenta i oblata. Najpierw sprzedawca jako oferent wystawia towary na półkę i w ten sposób składa ofertę kupującemu. W drugiej kolejności kupujący jako oblat ją przyjmuje. To, że konsument wchodząc do sklepu spotyka się z ofertą sprzedaży wynika m.in. z jasnego brzmienia przepisu kodeksu cywilnego, wg którego:

 

Art. 543. Wystawienie rzeczy w miejscu sprzedaży na widok publiczny z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży.

 

Prosty schemat ukazujący kolejność wydarzeń wygląda następująco (2 kroki):

 

oferta –> przyjęcie oferty

 

Można przypuszczać, że podobnie funkcjonuje to w świecie sklepów wirtualnych. Konsument loguje się w sklepie internetowym i zapoznaje się z ofertą sprzedawcy. Widzi na ekranie wystawione na sprzedaż przedmioty oraz odpowiadające im ceny. Patrząc na wyżej cytowany przepis art. 543 k.c. jest prawie pewne, że konsument ma do czynienia z ofertą sprzedaży.  Pozostaje mu jedynie kliknąć przycisk „zamawiam z obowiązkiem zapłaty” i umowa sprzedaży zostaje zawarta…

A jednak niekoniecznie tak musi być. Wszystko zależy bowiem od regulaminu sklepu, gdyż to stosowne postanowienia w nim zapisane będą wyznaczały chwilę zawarcia umowy sprzedaży. Problem polega na tym, że interpretacji art. 543 k.c. nie można bezpośrednio przenosić do świata wirtualnego, choćby dlatego, że internet nie jest fizycznie rozumianym miejscem sprzedaży, o którym wspomina przepis. Dodajmy do tego inny przepis kodeksu:

 

Art. 71. Ogłoszenia, reklamy, cenniki i inne informacje, skierowane do ogółu lub do poszczególnych osób, poczytuje się w razie wątpliwości nie za ofertę, lecz za zaproszenie do zawarcia umowy.

 

I sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej. Art. 71 k.c. jest regułą interpretacyjną stosowaną w razie wątpliwości. Jeśli takie pojawią się na gruncie art. 543 k.c. – wówczas przepis przesądza o tym, że mamy do czynienia nie z ofertą, lecz z zaproszeniem do jej złożenia. W tej sytuacji konsument składając zamówienie sam jako pierwszy składa ofertę sprzedawcy. Konsument jest oferentem. Sprzedawca jako oblat, może ofertę konsumenta przyjąć i potwierdzić przyjęcie zamówienia. Dopiero w chwili, gdy konsument otrzyma od sprzedawcy potwierdzenie przyjęcia zamówienia do realizacji, następuje moment zawarcia przez strony umowy sprzedaży.

Wtedy schemat ilustrujący następstwo zdarzeń wygląda tak (3 kroki):

 

zaproszenie do zawarcia umowy –> oferta –> przyjęcie oferty

 

Dlatego tak istotny jest regulamin sklepu internetowego. Powinno być w nim jasno wskazane, w jakim momencie zostaje zawarta umowa sprzedaży. Z punktu widzenia sprzedawcy bezpieczniej jest, gdy umowa zostanie zawarta dopiero z chwilą potwierdzenia przyjęcia zamówienia. Z wielu praktycznych względów, choćby zabezpieczenia się przed pomyłkami w cenach czy w opisie przedmiotów, jak również w razie problemów z dostępnością asortymentu. Rzecz w tym, by zawarcie umowy następowało dopiero po dokonaniu przez sprzedawcę wstępnej kontroli zamówienia złożonego przez konsumenta. W razie problemów sprzedawca może po prostu oferty konsumenta nie przyjąć – bez żadnych negatywnych konsekwencji. Bo ofertą związał się jedynie konsument i przy braku jej przyjęcia przez sprzedawcę umowa sprzedaży nie dochodzi do skutku.

5

Kto odpowiada za doręczenie listu „ekonomicznego”?

Przeszukując portale aukcyjne w polowaniu na najkorzystniejszą ofertę na stosunkowo tani produkt, zwykle dobieramy równie niedrogą opcję dostawy. Nie wybieramy kuriera, pomijamy listy rejestrowane (tzw. polecone) szukając czegoś w dolnych rejonach tabeli. W większości przypadków najtańszy jest list ekonomiczny, czyli przesyłka nierejestrowana, bez możliwości jej śledzenia. Co jeśli w opisie aukcji znajdujemy informację od sprzedawcy: „Towar wysyłany przesyłką nierejestrowaną nadajemy na odpowiedzialność kupującego”. Czy takie zastrzeżenie jest prawnie skuteczne?

 

Zastrzeżenie brzmi poważnie i nawet wydaje się, że ma sens. No bo skoro sprzedawca oferuje inne, bezpieczniejsze opcje dostawy towaru – to jedynie od kupującego zależy na co się zdecyduje. Może więc podjąć ryzyko i wybrać przesyłkę najtańszą, za której ewentualne zaginięcie sprzedawca wyłącza swoją odpowiedzialność. Niby wszystko jest w porządku, ale czy jest to zgodne z prawem?

 

Przepisy prawne

Odpowiedź znajdziemy w kodeksie cywilnym, w art. 548 § 3:

Jeżeli rzecz sprzedana ma zostać przesłana przez sprzedawcę kupującemu będącemu konsumentem, niebezpieczeństwo przypadkowej utraty lub uszkodzenia rzeczy przechodzi na kupującego z chwilą jej wydania kupującemu. Za wydanie rzeczy uważa się jej powierzenie przez sprzedawcę przewoźnikowi, jeżeli sprzedawca nie miał wpływu na wybór przewoźnika przez kupującego. Postanowienia mniej korzystne dla kupującego są nieważne.

 

Uważny czytelnik dostrzeże w treści powyższego, że problem jest rozwiązany jedynie częściowo. Odpowiedzialność za przesyłkę ponosi sprzedawca – aż do chwili wydania towaru kupującemu. Chyba, że sprzedawca nie miał wpływu na wybór dostawy, którego dokonał kupujący. Wtedy sprzedawca odpowiada tylko do chwili wydania towaru przewoźnikowi. Pozostaje więc do rozważenia kwestia:

czy zaoferowanie przez sprzedawcę konsumentowi kilku opcji dostawy, włącznie z najtańszą przesyłką nierejestrowaną oznacza, że sprzedawca miał czy też może nie miał wpływu na wybór konsumenta?

Sformułowanie problemu jak wyżej brzmi „groźnie” i pachnie sporem prawniczym. Na szczęście interpretacja przepisu art. 548 § 3 k.c. prezentowana w doktrynie i wywodząca się z zasad prawa unijnego jest jasna: Sprzedawca dając konsumentowi możliwość wyboru dostawy spośród przedstawionych przez siebie opcji zachowuje wpływ na wybór dokonywany przez konsumenta. Innymi słowy – sprzedawca byłby pozbawiony wpływu na wybór konsumenta jedynie wówczas, gdyby konsument wybrał sposób dostawy nie wskazany przez sklep. Jeśli jednak sprzedawca zaproponował określone opcje, a konsument wybrał jedną z nich – wpływ sprzedawcy na wybór konsumenta został zachowany.

 

Wnioski

Wynika z tego, że sprzedawca ponosi odpowiedzialność za przesyłkę do chwili dostarczenia jej do rąk konsumenta. Dla każdej opcji dostawy, nie wyłączając listu ekonomicznego. Zapis o rzekomym „wyłączeniu odpowiedzialności” jest więc z mocy prawa nieważny (patrz ostatnie zdanie art. 548 § 3 k.c.), a sprzedawca umieszczając go w opisie aukcji naraża się na karę finansową do 10% rocznego obrotu nakładaną przez Prezesa UOKiK.

 

Ze swej strony autor artykułu dodaje, że jemu również zdarza się korzystać z wysyłki listem ekonomicznym przy zakupie „drobnicy” na portalach aukcyjnych. Przydarzyło się autorowi tylko raz, że przesyłka taka została zagubiona. Sprzedawca próbował wyłączyć swoją odpowiedzialność wskazując na pisemne „zastrzeżenie” w opisie aukcji. Wystarczyło grzecznie wskazać mu przepis kodeksowy wraz ze wzmianką o ewentualnym postępowaniu przed UOKiK. Zaowocowało to właściwą reakcją i ponowną wysyłką towaru. Tym razem skutecznie doręczoną.

2

Czy można zwrócić rzecz używaną?

Czy konsument może w ustawowym terminie 14 dni od dostarczenia rzeczy odstąpić od zawartej na odległość umowy sprzedaży, jeśli tej rzeczy używał? Czy sprzedawca może obciążyć konsumenta za zmniejszenie wartości rzeczy, która była używana? Czy możliwość sprawdzenia przez konsumenta charakteru i funkcjonowania rzeczy zakupionej przez Internet różni się od sposobu, w jaki robi się to w sklepie stacjonarnym?

 

Trochę historii

Zacznijmy od małej uwagi o charakterze historycznym. Zanim weszła w życie w grudniu 2014 r. ustawa o prawach konsumenta funkcjonowało w obiegu prawnym pojęcie „zwykłego zarządu”. Odnosiło się ono w szczególny sposób do uprawnień przysługujących konsumentowi w razie zwrotu konsumenckiego. Było to pojęcie nieprecyzyjne i pochodziło z innych ustaw, stąd konieczne było doprecyzowanie jego znaczenia w prawie konsumenckim. Zajęło się tym orzecznictwo, a przede wszystkim pojęcie doprecyzowano w treści różnych decyzji Prezesa UOKiK. W rezultacie dopuszczalna zmiana w zakresie zwykłego zarządu oznaczała tyle, że konsumentowi wolno było np. otworzyć opakowanie, zweryfikować stan produktu, sprawdzić czy nie ma wad itd.

 

Nowe przepisy

W nowej ustawie znajduje się przepis, który przynajmniej w założeniu miał być w przeciwieństwie do „zwykłego zarządu” bardziej zrozumiały i jednoznaczny (art. 34 ust. 4 ustawy o prawach konsumenta):

4. Konsument ponosi odpowiedzialność za zmniejszenie wartości rzeczy będące wynikiem korzystania z niej w sposób wykraczający poza konieczny do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania rzeczy, chyba że przedsiębiorca nie poinformował konsumenta o prawie odstąpienia od umowy zgodnie z wymaganiami art. 12 ust. 1 pkt 9.

Powstaje pytanie, czy sposób korzystania z rzeczy, który jest „konieczny do stwierdzenia jej charakteru, cech i funkcjonowania” jest dla każdego konsumenta wystarczająco jasnym pojęciem i nie budzi wątpliwości? Wydaje się, że jednak niekoniecznie.  Dlatego Komisja Europejska i nasz rodzimy UOKiK starają się wyjaśnić, o co chodziło ustawodawcy w tym przepisie, zanim zrobi to pojawiające się dopiero orzecznictwo. W wytycznych KE oraz poradniku wydanym przez UOKiK możemy znaleźć tezę, że w celu stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania towarów konsument powinien obchodzić się z towarami i sprawdzać je tylko w taki sam sposób, w jaki mógłby to zrobić w sklepie stacjonarnym. To obchodzenie się z towarem będzie zależało od konkretnego przypadku i rodzaju towaru, dlatego podano we wspomnianych dokumentach przykłady zastosowania tej zasady. Przy braku kazuistycznych sądowych rozstrzygnięć są one obecnie na tyle istotne, że warto podać je wszystkie (pierwsze cztery pochodzą z wytycznych KE, dwa ostatnie z poradnika wydanego przez UOKiK):

 

Przykłady
  1. Urządzenia audio-video – przed ich zakupem (w sklepie stacjonarnym) konsument może sprawdzić jakość obrazu lub dźwięku.
  2. Odzież – do przymierzenia ubrania w sklepie nie jest konieczne usunięcie metek producenta.
  3. Urządzenia AGD – konsument (w sklepie stacjonarnym) nie jest w stanie praktycznie sprawdzić działania urządzeń gospodarstwa domowego, na przykład sprzętów kuchennych, z których skorzystanie zawsze wiąże się z pozostawieniem śladów używania.
  4. Sprzęt komputerowy – konsument (w sklepie stacjonarnym) nie ma możliwości zmiany konfiguracji oprogramowania na komputerze, w związku z tym uzasadnione koszty związane z przywracaniem ustawień fabrycznych na takim urządzeniu będą stanowiły zmniejszenie wartości.
  5. Zakup kosiarki – wykoszenie nią całego ogródka i odesłanie do sprzedawcy skutkuje koniecznością czyszczenia i doprowadzenia do stanu z momentu sprzedaży – za co można obciążyć kosztami konsumenta.
  6. Przymierzenie bluzki i sprawdzenie jakości materiału nie powoduje powstania roszczenia sprzedawcy do konsumenta, jeśli ten w terminie odstąpił od umowy sprzedaży.

 

Wnioski

Wprowadzenie przez KE i UOKiK pomocniczej przesłanki „tak jak w sklepie stacjonarnym” jest z korzyścią dla przedsiębiorcy. Wynika to z tego, że w odniesieniu do konkretnych przypadków towarów sklepie stacjonarnym nie zawsze możliwe jest przetestowanie ich w takim zakresie, w jakim konsument by sobie tego życzył (np. testy w terenie). Sprzedawca może powoływać się na okoliczność, że zwrot zakupionej przez Internet i używanej przez konsumenta w sposób ciągły przez kilka dni rzeczy wiąże się z realnym zmniejszeniem jej wartości. Kilkudniowe używanie może wykroczyć poza konieczne sposoby sprawdzenia cech, charakteru i funkcjonowania rzeczy i w związku tym wszystkim można obciążyć konsumenta powstałymi kosztami.

 

Wskazówka dla sprzedawców

Warto wykorzystać tę przesłankę do sformułowania przez sprzedawcę klarownego przekazu informacyjnego. Konsument powinien być poinformowany o tym, jakie zachowania w stosunku do rzeczy będą podlegały kwalifikowaniu jako wykraczające poza ustawowe „konieczne sposoby” do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania. W tym miejscu zawsze pojawiał się problem, czy dane sformułowanie użyte przez sprzedawcę ograniczające konsumenta w jego możliwościach działania mogą zostać uznane za klauzulę niedozwoloną. Posłużenie się porównaniem do sklepu stacjonarnego, wskazane zresztą przez UOKiK, nie może być w tej sytuacji uznane za bezprawne, jeśli urząd sam się nim posługuje.

 

Wskazówka dla konsumentów

Z drugiej strony pamiętać należy, że wzmianka o sklepie tradycyjnym nie jest zawarta w samym przepisie prawa, tj. nie jest przesłanką normatywną. Konsument dochodzący swoich racji przed sądem może powoływać się na samo brzmienie przepisu i podnosić, że sposób w jaki używał danej rzeczy był konieczny do stwierdzenia np. jej funkcjonalności mimo tego, że sklepie stacjonarnym akurat nie byłoby to możliwe. Skuteczność takiej strategii pozostaje oczywiście kwestią otwartą. Ważne jest, że ciężar dowodu co do zmniejszenia wartości rzeczy spoczywa po stronie przedsiębiorcy. To sprzedawca będzie musiał udowodnić np. że doszło do zużycia rzeczy wynikającego z jej kilkudniowego używania przez konsumenta. Konsument nie jest zobowiązany do udowodnienia, że np. wypróbował rzecz tylko jeden jedyny raz.

 

Zwrócić można zawsze

W podsumowaniu należy podkreślić zdecydowanie, że ustawowe prawo do zwrotu konsumenckiego przysługuje konsumentowi zawsze. Jest ono niezależne od tego, czy zwracaną rzecz konsument używał czy też nie, czy nosi ona ślady używania, czy opakowanie zostało otwarte, uszkodzone itd. Odstąpienie od umowy terminie 14 dni od dostarczenia rzeczy jest zawsze skuteczne, a sprzedawca ma obowiązek przyjąć rzecz z powrotem. Problem pojawia się dopiero na etapie dalszej ewentualnej decyzji sprzedawcy, czy zachodzą jego zdaniem przesłanki do obarczenia konsumenta odpowiedzialnością za zmniejszenie wartości rzeczy będące wynikiem korzystania z niej w sposób wykraczający poza konieczny do stwierdzenia charakteru, cech i funkcjonowania rzeczy. Jeżeli nawet takie przesłanki wystąpią, a przedsiębiorca wcześniej nie poinformował konsumenta o prawie odstąpienia od umowy – konsument nie poniesie odpowiedzialności za zmniejszenie wartości zwróconej rzeczy (sankcja związana z zaniechaniem obowiązku informacyjnego przez sprzedawcę).

1 2 3 4